piątek, 17 lutego 2012

101. Zbaw mnie ode złego

Zbaw mnie ode złego - My Soul To Take
Gatunek: Horror
Rok: 2010
Reżyseria: Wes Craven
Produkcja: USA
Obsada: Max Thieriot, John Magaro, Denzel Whitaker, Zena Grey, Nick Lashaway, Paulina Olszynski, Jeremy Chu, Emily Meade, Jessica Hecht

Opis: W sennym miasteczku krąży opowieść o seryjnym mordercy, który poprzysiągł powrócić i zabić siedmioro dzieci urodzonych w noc jego śmierci. Mroczna historia odradza się po 16 latach, a masakra zaczyna się na nowo. Czy psychopacie udało się przeżyć? Czy może jego dusza znalazła inne ciało, by wypełnić okrutną obietnicę? Tylko jedno z siedmiorga dzieci zna prawdę. Bug miał zginąć tamtej nocy, podczas której ojciec oszalał. Nieświadomy krwawej rzezi, jaką urządził jego tata, od dziecka męczony jest nocnymi koszmarami. Teraz, kiedy koszmar powrócił, Bug musi zmierzyć się ze złem, by chronić swoich przyjaciół... 




Uwaga! Poniżej znajduje się recenzja, która może zawierać spoilery!




Dzieci Rozpruwacza 
Wes Craven nakręcił kilka naprawdę dobrych filmów, które trzymają w napięciu, a nieraz porządnie cię wystraszą. Potrafiły też zaciekawić swoją historią. Niestety Zbaw mnie ode złego jest filmem o wiele słabszym niż inne znane produkcje Cravena. Zabrakło w nim klimatu, odrobiny grozy i wyrazistego czarnego charakteru. 

Od 16 lat w małym miasteczku krąży legenda o seryjnym zabójcy. Rozpruwacz, bo tak go mianowali obywatele, ma powrócić i zabić siódemkę dzieci, która urodziła się w noc jego śmierci. Wśród wybranych dzieciaków jest Robal, syn owego psychopaty. Nie wiedząc nic o swoim ojcu, stara się uratować najbliższych. 

Historia przedstawiona w filmie jest dość oklepana. Mamy mordercę Rozpruwacza, który powraca po 16 latach i stara się dorwać siedmioro niewinnych nastolatków, których łączy tylko to, że się urodziły w noc jego śmierci. Legenda o nim żyje pełnią życia, gdyż policji nie udało się znaleźć jego ciała. Oczywiście wszystkie oczy skupiają się na jego synu, który zaczyna zachowywać się dość dziwnie i podejrzanie. Wracając jednak do samego psychopaty. Nie jest tak wyrazisty, jak inne czarne charaktery w horrorach, np. Freddy Kruger czy Krzyk. Mianowano go Rozpruwaczem, bo kilkanaście lat temu chory psychicznie rozbebeszył kilka osób, w tym swoją żonę. Oczywiście okazało się, że ciężko go zabić, choć jest tylko człowiekiem. Powraca po latach, wyglądem przypominając jakiegoś stracha na wróble, który nawet nie przeraża, nie zachwyca, nie interesuje. Jest po prostu nijaki. Realizatorzy oprócz srebrnego składanego noża, nie dali mu żadnej charakterystycznej rzeczy, jak choćby sposób zabijania czy działania. 

W takich filmach aktorstwo przeważnie zawsze jest na poziomie przeciętnym. Tak jest i w tym przypadku. Jednak Emily Meade czyli Żmija, której w szkole boją się chyba wszyscy, a także jej brat Robal, w którego wcielił się Max Thieriot całkiem dobrze sobie poradzili. Ona pewna siebie, przemądrzała i trzymająca władzę wśród uczniów. On cichy, spokojny, nieco przestraszony nastolatek, który zaczyna mieć objawy podobne do schizofrenii. Emily jednak po względem gry aktorskiej staje nieco wyżej niż jej filmowy brat. 

Wracając z powrotem do fabuły Zbaw mnie ode złego, szybko da się wyczuć, że film nie ma pewnego klimatu, który przyciągnąłby widza. Nie ma nutki grozy, ani tajemnicy. Tam wydarza się po prostu dzieją. Choć czasami akcja przyspiesza i wtedy robi się troszkę ciekawiej. Czasami można odnieść wrażenie, że ogląda się jakąś słabą komedię, a wszystko to przez dziwne i czasem nieco sztuczne dialogi. Niektóre sceny są całkowicie bez sensu, bo tak naprawdę nie wprowadzają nic do historii, a jedynie rozpraszają widza. 

Największą zagadką jest tożsamość mordercy. Przez większość filmu reżyser daje nam jasno do zrozumienia, kto nim może być. Jednak jest to zwykła podpucha, bo prawda jest całkiem inna. W sumie było by za prosto, gdyby Rozpruwaczem okazał się Robal. W końcu jest synem strasznego psychopaty. Craven jednak czarnym charakterem robi zupełnie kogoś innego. Właśnie pod koniec filmy, kiedy wszystko się wyjaśnia, robi się ciekawie. 

Ogólnie film jest prosty i nieskomplikowany, ale niestety dość słaby. Ma kilka ciekawych momentów i całkiem dobre zakończenie. Jednak niektóre postacie, jak choćby sam Rozpruwacz jest mało charakterystyczny i łatwo o nim zapomnieć. Gdyby nadać im pewien "kształt", a filmowi więcej klimatu i wyciąć niepotrzebne sceny, mogłaby to być całkiem dobra produkcja.

1 komentarz:

  1. Też mnie strasznie rozczarował ten film. Zwiastuny i plakaty były takie obiecujące, a tu bęc i mamy kolejny słaby i naiwny horror. Ale ja jednak nadal uwielbiam Wesa Craven ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń