czwartek, 19 stycznia 2012

96. Twój na zawsze

Twój na zawsze - Remember Me
Gatunek: Melodramat
Rok: 2010
Reżyseria: Allen Coulter
Produkcja: USA
Obsada: Emilie de Ravin, Chris Cooper, Pierce Brosnan, Robert Pattinson, Lena Olin, Chris McKinney, Morgan Turner, Gregory Jbara, Tate Ellington

Opis: Tyler Hawkins jest zbuntowanym chłopakiem, który cały czas popada w kłopoty. Pewnej nocy wdaje się w bójkę i zostaje poturbowany przez silniejszego od siebie policjanta. Wkrótce po tych wydarzeniach Tyler poznaje córkę funkcjonariusza - Ally. Początkowo chłopak zamierza ją uwieść, a następnie porzucić. Okazuje się jednak, że Tylera i dziewczynę łączy coś więcej.




Uwaga! Poniżej znajduje się recenzja, która może zawierać spoilery!




Kruche życie
Wielu z nas kojarzy Roberta Pattinsona, jako słodkiego, grzecznego wampira ze Zmierzchu. Tym razem jednak przed naszymi oczami pojawia się całkowicie inny człowiek, z problemami w rodzinie, palący papierosa za papierosem i lądujący za kratkami. Jego wizerunek i styl grania, jakoś bardziej pasuje do postaci Tylera niż do ułożonego krwiopijcy. 

Tyler Hawkins to buntownik z problemami. Jego rodzice są po rozwodzie, brat popełnił samobójstwo, ma wrażenie, że ojciec ich nie kocha. Jedną z ważniejszych osób w jego życiu jest jego 11 letnia siostra Jessica. Jednak i ona ma pewne kłopoty. Pewnej nocy po imprezie Tyler wdaje się w bójkę. Dostaje także od policjanta. On i jego kolega trafiają za kratki. Po jakimś czasie chłopak poznaje córkę policjanta. Na początku zgodnie z planem jego kumpla, chce ją rozkochać w sobie i rzucić. Jednak jego i Ally zaczyna łączyć prawdziwe uczucie. 

Jak już wspomniałam wcześniej, Robert Pattinson o wiele lepiej wyglądał w Twój na zawsze niż w Zmierzchu. Porzucił obraz cukierkowego wampira, zmieniając się w buntownika. Jego niechlujny wygląd i zbolała mina, świetnie odzwierciedlała, to co dzieje się w życiu jego bohatera. Choć czasami gdzieś zazgrzytało, to i tak pasował do tego filmu. Tyler Hawkins, w którego się wcielił, pił, palił, uprawiał seks, wdawał się w bójki i ogólnie rozrabiał. Z kłopotów wyciągał go ojciec. Ogólnie patrząc na chłopaka widać jego zagubienie w świecie. Kochał matkę i siostrę ponad życie. Oprócz tego w jego życiu pojawiała się Ally, którą zagrała Emilie de Ravin. Myślę, że całkiem dobrze poradziła sobie w tej roli. Nie była sztywna, potrafiła przyciągnąć widza. Jej postać też nie miała łatwego życia. Kiedy była mała, na jej oczach zastrzelono jej matkę. Mieszka z ojcem policjantem, który kontroluje córkę. W końcu wyrywa się spod jego ciężkiej ręki i zatrzymuje u Tylera i jego kolegi. Oczywiście w filmie nie zabrakło kogoś, ko wniósłby do tej historii odrobiny uśmiechu i humoru. Tym kimś był właśnie współlokator Tylera - Aidan, a zagrał go Tate Ellington. Odciągał nas trochę od tych trudniejszych momentów, swoim zachowaniem, powiedzeniami i pomysłami. 

Twój na zawsze to historia dwójki młodych ludzi, których połączyło uczucie. Oboje nie mieli łatwego życia. Doświadczyli śmierci bliskich, a także niezrozumienia w swoim otoczeniu. Mimo wszystko, kiedy byli razem wszystko nabierało barw. Przez większość część filmu nie odstępują się na krok. Razem przeżywają wzloty i upadki. Kiedy ich życie zaczyna powoli się układać, a wszystkie kłopoty i wątpliwości rozwiązywać, zdarza się coś, czego żadnego z nich nie było wstanie przewidzieć.

W tym filmie najlepszymi najmocniejszym momentem jest właśnie zakończenie. Allen Coulter tak ciągnął historię, że naprawdę ciężko zorientować się, do czego prowadzi. Choć mamy kilka wskazówek, to jednak w czasie oglądania mogą one zostać pominięte, co jeszcze bardziej sprawia, że widz pod koniec nieco dębieje. Mianowicie 11 września 2001 roku, czyli zamach na WTC. Po tym, kiedy gnie Tyler, widzimy ból, rozpacz i niedowierzanie jego najbliższych. Koniec filmu pokazuje, że każdy kto zginął w tym dniu, miał swoje życie, problemy i plany na przyszłość. Że takich, jak Tyler było tam wielu. I wszystko, co udało im się stworzyć, zdobyć i uporządkować rozprysło się na miliony małych kawałków, kiedy doszło do tragedii. Finał przedstawiony był naprawdę w fantastyczny sposób. Wzbudzał emocje. 

Twój na zawsze pokazuje życie chłopaka z problemami. Podobnych filmów było już wiele. Jednak ten ma tę drugą stronę, która dotyka wydarzenia, które wstrząsnęło światem. Choć na początku nic zdajemy sobie z tego sprawy, że śledzimy losy jednej z ofiar WTC. Może nie jest to film arcydzieło, może czasami trochę się wlecze, to jednak historia potrafi wciągnąć. A koniec jest naprawdę znakomity.

3 komentarze:

  1. Omijałam ten film, ale po tej recenzji muszę przyznać, ze jestem strasznie ciekawa zarówno gry Pattinsona, jak i tego zakończenia ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo łady film, pomimo że nie znoszę Emilie de ravin (została mi jakaś taka niechęć po Roswell) bardzo mi się podobał
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Film widziałam i powiem szczerze, że średnio mi się podobał. Widziałam kilka lepszych, pozdrawiam maniaczka ;)

    OdpowiedzUsuń