czwartek, 8 września 2011

68. Wzgórza mają oczy




Wzgórza mają oczy – The Hills Have Eyes
Gatunek: Horror
Rok: 1977
Reżyseria: Wes Craven
Produkcja: USA
Obsada: Susan Lanier, Robert Houston, Martin Speer, Michael Berryman, Dee Wallace, Russ Grieve, John Steadman, Virginia Vincent

Opis: Rodzina Carterów wybiera się do Kalifornii. Po drodze, na pustkowiu psuje im się samochód. Pobliskie wzgórza kryją przerażającą tajemnicę. Teren zamieszkiwany jest przez zdegenerowaną rodzinę kanibali. Rozpoczyna się polowanie.






Uwaga! Poniżej znajduje się recenzja, która może zawierać spoilery!




Kanibale oczami Wesa Cravena
Alexandre Aja na podstawie tego filmu stworzył horror o tym samym tytule. Choć na początku wydaje się, że produkcje są bardzo do siebie podobne, z biegiem czasu zaczynamy widzieć spore różnice. Ale który z nich jest lepszy? 


Rodzina Carterów zmierza do Kalifornii. Przejeżdżają przez Nowy Meksyk, aby zobaczyć kopalnię srebra. Fred ze stacji benzynowej każe im nie zjeżdżać z drogi. Rodzinka rusza dalej. Jednak w trakcie przejazdu przez pustynię, psuje im się samochód. Duży Bob i Doug chcąc znaleźć pomoc, rozdzielają się. Przy samochodzie zostaje pozostała część rodziny. Nie wiedzą jednak, że od dłuższego czasu są obserwowani przez kanibali. Łowy czas zacząć.


Najsłabszym punktem tego filmu jest niewątpliwie obsada. Aktorzy są tak sztuczni i drewniani, że głowa mała. Najgorszą z nich jest Susan Lanier, czyli Brenda. Dziewczyna wydziera się przez większość filmu, a jej krzyk jest naprawdę drażniący. Wszystko wygląda naprawdę mało autentycznie, jakby robione na odczepkę. Prawie bym zapomniała… Nie tyczy się to wszystkich. Mianowicie Pluton, którego zagrał Michael Berryman daję rade. Mimo, że trafiła mu się rola mało rozgarniętego kanibala, to ciężko się nie uśmiechnąć, kiedy pojawia się na ekranie.

Fabuła jest bardzo prosta i nieskomplikowana. Mamy rodzinkę i polujących na nich kanibali. Na marginesie dowiadujemy się od Freda – właściciela stacji benzynowej – skąd oni się w ogóle wzięli. Mianowicie jeden z nich jest jego synem, którego próbował kiedyś zabić. Synalek znalazł sobie „dziewczynę” i tak powstała zakręcona rodzinka, mieszkająca w jaskini. Wyglądem nie przypominają kanibali z remake’u z 2006 roku. Wyglądają, jak normalni ludzie. No… Może odrobinkę, gdzie nie gdzie widać jakieś dziwne mutacje. Są też mniej „krwawi”, ale czasami naprawdę obrzydliwi. Nie obyło się oczywiście bez gwałtu na córce Dużego Boba, a także niezbyt smacznej scenie odgryzania głowy ptakowi, gdzie ślina pomieszana z krwią spływała jednemu z kanibali po twarzy. Niby nic, a jednak obiad może przewrócić się w żołądku.

Porównując film Aja’i i Cravena, różnice widać, jak na dłoni. Wzgórza mają oczy z 2006 roku są bardziej krwawe, bardziej obrzydliwe i bez zahamowań. Nastawione na duże ilości krwi i ogólnie na jatkę bez trzymanki. Natomiast u Cravena wszystko jest spokojniejsze. Posoki nie ma za dużo, nie ma też zbytnio dramatycznych scen. Więcej jest bieganiny po pustynnych terenach. Nie zabrakło także bojowego psa Bestii, który z łatwością wykańcza dwóch złych kanibali.

Film ma kilka błędów, ale nie rzucają się one aż tak bardzo w oczy. Na początku mało się dzieje, potem jest troszkę lepiej. Akcja czasami ma wzloty i upadki, przez co film trochę się ciągnie i nieco przynudza. Jeżeli lubicie się bać, to ten horror strachu wam nie napędzi. W ogóle tu tego nie ma.

1 komentarz:

  1. Jej, nie wiedziałam, że stare Wzgórza są filmem Cravena, ale skoro tak, to muszę zobaczyć! :)
    U mnie wreszcie nowa recenzja,
    Pozdrawia :)
    Martine,
    Internetowy Kinobus

    OdpowiedzUsuń