wtorek, 17 lipca 2012

139. Kobieta w czerni

Kobieta w czerni - The Woman in Black
Gatunek: Horror, Dramat
Rok: 2012
Reżyseria: James Watkins
Produkcja: Wielka Brytania, Szwecja, Kanada
Obsada: Daniel Radcliffe, Ciaran Hinds, Janet McTeer, Liz White, Mary Stockley, David Burke, Roger Allam

Opis: Artur Kipps, młody aplikant w kancelarii adwokackiej ma uporządkować sprawy niedawno zmarłej klientki. Zadanie jest niezwykle trudne i na początku Kipps jest nieświadomy tajemnic, które kryje mgła okalająca wioskę i dom na bagnach. Ciągle towarzyszy mu jednak poczucie niepokoju. Jest ono związane z postacią kobiety w woalce, ubranej w czerń, którą widział we wsi. Niestety mieszkańcy nie chcą o niej mówić, więc Kippsowi nie pozostaje nic innego, jak czekać aż kobieta sama ujawni mu swój mroczny sekret.




Uwaga! Poniżej znajduje się recenzja, która może zawierać spoilery!


Nigdy ci nie wybaczę
James Watkins przenosi nas do wiktoriańskiej Anglii, gdzie w małym zamglonym miasteczku będziemy zagłębiać historię tytułowej kobiety w czerni. W główną rolę, czyli młodego Artura wcielił się Daniel Radcliffe, znany wszystkim z roli słynnego Harry'ego Pottera. A jaki jest ten film?

Młody wdowiec Artur Kipps wyrusza do mglistego miasteczka Crythin Gifford, aby uporządkować sprawy swojej zmarłej klientki. Mieszkańcy nie są przyjaźnie do niego nastawieni. Pragną, aby wyjechał stąd, jak najszybciej. Wszyscy, bowiem wierzą w kobietę w czerni, która czai się na ich pociechy. Artur jednak postanawia dowiedzieć się czegoś więcej i zatrzymuje się w starym domu przy bagnach, który należał do zmarłej klientki. Dość szybko przekonuje się, że owa kobieta naprawdę istnieje.

Kobieta w czerni to remake filmu z 1989 roku o tym samym tytule. Jest to sztampowy horror z mściwym duchem w roli głównej. Mamy tu, więc zemstę, która niestety odbija się na dzieciach z miasteczka. Mimo iż kobieta tak naprawdę ma żal tylko i wyłącznie do swojej siostry, która nie uratowała jej dziecka. Historia pokazana w filmie, choć mało oryginalna, to przedstawiona w taki sposób, że naprawdę zaciekawia i przytrzymuje przy ekranie. Poznajemy to, co stało się przez listy, fotografie i dokumenty. Ciekawym zabiegiem jest także coś w rodzaju medium, przez które zmarłe dzieci mogą się skontaktować. Owe medium - choć może to nie jest dobre słowo - to żona Sama Daily'ego, która po śmierci swojego syna zaczęła dziwnie się zachowywać. Dość intrygujący wątek, jednak szkoda, że nie został bardziej rozwinięty.

Czego na pewno nie można odmówić Kobiecie w czerni? Film ma niesamowity klimat, który utrzymuje się do końca. Zamglone i dość ponure miasteczko - które wygląda naprawdę świetnie - oraz jego przerażeni i wrogo nastawieni mieszkańcy, podciągają go jeszcze wyżej. Na dodatek mamy straszny dom na bagnach i historię kobiety w czerni. Wszystko to nadaje ekranizacji dość mrocznej aury.

W filmie spotkamy się z niejednym duchem. Bowiem na ekranie oprócz tytułowej kobiety w czerni, nawiedzać nas będą zmarłe dzieci z miasteczka. I to wokół nich kręci się historia. Choć produkcja starszy widzów w dość klasyczny sposób, to naprawdę w niektórych momentach można dostać gęsiej skórki, a serce przyspieszy. Wszystko to za sprawą umiejętnie zrobionych efektów, które mogą przerazić.

Warto też wspomnieć coś o głównym bohaterze tego filmu. Daniel Radcliffe, jako Artur wypadł dość przeciętnie. Jest on słabszą stroną tej produkcji. Nie ukrywam, ale według mnie nie pasował zbytnio do roli młodego wdowca z małym dzieckiem. Czegoś tej postaci brakowało. Dodatkowo mimika aktora jest dość skąpa, a zachowanie czasami mało autentyczne. Oprócz tego minie trochę czasu zanim Daniel pozbędzie się łatki z napisem: Harry Potter.

Jak wspomniałam wcześniej Kobieta w czerni to dość szablonowy horror z ciekawą, choć nie oryginalną historią. Film jest dość prosty i nieskomplikowany. Ma naprawdę kilka dobrych momentów i klimat, który utrzymuje się do końca. Mimo wszystko wśród wielu dreszczowców o duchach, znaleźć można produkcje o wiele lepsze. 

3 komentarze:

  1. co za masakra.. jak ja to zrobiłam, że jeszcze tego filmu nie widziałam?!
    Muszę obejrzeć, bo lubię podobne klimaty- choćby nie wiadomo jak źle o nim mówili :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się długo zabieram do tego filmu i się zabrać nie mogę:D Nie wiem czego :D Zapraszam do siebie na recenzję najnowszej komedii Romana Polańskiego - "Therapy" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmik całkiem niezły, przyjemnie się oglądało, ale stara wersja rzecz jasna o niebo lepsza:)

    OdpowiedzUsuń