sobota, 17 grudnia 2011

91. Udręczeni

 

Udręczeni – The Haunting in Connecticut
Gatunek: Dramat, Horror
Rok: 2009
Reżyseria: Peter Cornwell
Produkcja: Kanada, USA
Obsada: Virginia Madsen, Elias Koteas, Martin Donovan, Kyle Gallner, Amanda Crew, Ty Wood, Sophi Knight, Erik J. Berg


Opis: Film oparty na głośnej, mrożącej krew w żyłach prawdziwej historii. Opowieść o rodzinie, której życie po przeprowadzce do nowego domu zmienia się w koszmar, a zło celuje w ich nastoletniego syna. Od zawsze wiadome jest, że rzeczywistość jest bardziej przerażająca od fikcji, a strach w tym wypadku bez wątpienia prawdziwy.






Uwaga! Poniżej znajduje się recenzja, która zawiera spoilery! 




Dom doskonały
Udręczeni, to kolejny film o nawiedzonym domu, a co za tym idzie z mrożącą krew w żyłach historią. Już na wstępie reżyser rzuca słynne hasło, że produkcja oparta jest na faktach. W tym przypadku rzeczywiście tak jest. Kiedyś może ktoś z was natrafił na dokument Duchy Connecticut. Właśnie o tej historii opowiada film z 2009 roku.

Matt Campbell to nastolatek chorujący na nowotwór. Lekarze decydują się na nową kurację, która bardzo osłabia chłopaka. Jego rodzicie postanawiają przeprowadzić się bliżej szpitala. Sara wynajmuje doskonały dom – tani i przestrzenny, który pomieści całą ich rodzinę. Choć bardzo dobrze wiedziała, że dawniej prowadzony był tam zakład pogrzebowy. Już pierwszej nocy zaczynają się dziać dziwne rzeczy.

W filmie mamy motyw mściwych duchów, ale pojawia się także ten jeden dobry, co to wszystko chce naprawić. Do tego dochodzi medium, dziwne rytuały na zmarłych, a także odcinanie im powiek oraz trumny bez ciał. Jest wiele dobrych i ciekawych momentów, a także scen, w których możemy poczuć gęsią skórkę. Produkcja nie jest skomplikowana. Wszystko po kolei jest wyjaśniane, aż do samego finału. Trzeba przyznać, że ma też nieco tajemniczy, trochę mroczny i ciut dziwaczny klimat. Film utrzymuje dobre tempo, akcja posuwa się do przodu, a co za tym idzie – nie jest nudno.
 
Udręczeni, to także dramat. I tu właśnie na pierwszy plan wysuwa się rodzina Campbellów. Pozostawiamy mroczne historie w tyle, a skupiamy się tylko na nich. Widzimy walkę z ciężką chorobą, rodziców, którzy starają się nie tracić nadziei. Stan Matta odbija się na wszystkich i każdy przeżywa to na swój sposób. Dodatkowo pokazane jest poświęcenie i to, aby mimo wszystko trzymać się razem. Zło, które czai się w domu, dotyka najbardziej właśnie chorego. Widzi on różne dziwne rzeczy i ma koszmary. Na początku jest przekonany, że ma halucynacje, które związane są z nową terapią. Jednak pastor Nicholas, który również choruje, wszystko wyjaśnia. Mianowicie osoby chore balansują na granicy życia i śmierci, wiec widzą rzeczy, które nie widzi zdrowa osoba.
 
Film daje radę pod względem gry aktorskiej. Nie jest może ona wybitna, ale nie razi po oczach, jak w innych produkcjach tego typu. Każdy z bohaterów jest inny i charakterystyczny. I każdy z nich przeżywa to co się dzieje, na swój sposób, np. Nicholas, Matt i Wendy szukają rozwiązania tajemnicy domu, Sara wciąż żyje nadzieją, a Peter szuka pocieszenia w alkoholu.

Ogólnie fabuła filmu naprawdę wciąga i potrafi zaciekawić. Pojawiają się tu duchy, medium wydzielający ektoplazmę, fotografie zmarłych, dziwne pomieszczenia, a także rytuały wiążące się z nekromancją. Mimo wszystko w finale, wszystko nieco opada. Matt poświęca się dla rodziny i samotnie wkracza do domu, aby uwolnić tych, którzy tam utknęli. I nie mam na myśli żywych ludzi, a raczej zmarłych. Choć dość sporo się dzieje, to nie jest to coś, co byłoby w stanie nas zaskoczyć, czy zmienić tor akcji. Po prostu finał i już. Producenci na sam koniec zaserwowali nam także czarnobiałe zdjęcia, które są o wiele ciekawsze niż wcześniej wspomniany finał. Warto je zobaczyć.

Udręczeni, to film przypominający Amityville czy Posłańców. Takich filmów o nawiedzonych domach było naprawdę wiele. Jednak historia pokazana w filmie jest interesująca i potrafi przyciągnąć widza. Choć aktorstwo nie jest wybitne, również zadowala. Ogólnie jest to całkiem dobry film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz